Rezerwat „Sine Wiry”. Co to za miejsce?

Rezerwat „Sine Wiry” to bardzo uroczy park krajobrazowy znajdujący się w południowo-wschodniej Polsce. Choć nie są to jeszcze właściwe Bieszczady, to już można w nim poczuć typowo górski klimat, którego tak nam brakuje w miastach. Na jego terenie znajduje się wzgórze Połoma usytuowane na wysokości 776 m n.p.m. Wysokość tę można porównać do średnich szczytów Beskidu Niskiego. Charakterystycznym elementem tego terenu jest rzeka Wetlina, która muska kunsztownie wyrzeźbione przez naturę skały.

„Spisówka” pamiątka po słynnym zakapiorze

Przy rezerwacie znajduje się leśniczówka zwaną „Spisówką”. Jej nazwa podchodzi od Tadeusza Spisa, słynnego bieszczadzkiego zakapiora. Kim są zakapiorzy? Określenie to odnosi się do górskich pustelników, żyjących samotnie w chatkach, z dala od miast i wsi. Dzisiaj wokół tych ludzi pojawiło się wiele różnych legend, przez co stali się częścią lokalnej kultury. Często muszą zmagać się z tym, że podróżnicy traktują ich jak atrakcję turystyczną, zaburzając nieco ich spokój. O samym Tadeuszu Spisie możemy przeczytać w książce „Majster Bieda, czyli zakapiorskie Bieszczady” autorstwa Andrzeja Potockiego.

Najgrubsza lipa w Polsce

Do rezerwatu można dotrzeć kilkoma sposobami. Jeśli zdecydujemy się iść od strony Kalnicy, to zobaczymy bardzo ciekawy twór przyrody. Chodzi o lipę, której obwód pnia wynosi ok. 600 cm. Ta 200-letnia lipa drobnolistna jest prawdopodobniej najgrubszym okazem swojego gatunku w całym kraju.

Widok takich starych drzew może dać nam do myślenia, jak ważne są to rośliny oraz jakie skutki ma ich bezmyślna wycinka. Drzewo rośnie bardzo długo, aby móc osiągnąć swoje rozmiary. Drzewa, które teraz sadzimy, będą musiały poczekać około 100 lat, aby wyrosły naprawdę duże i silne.

Rezerwat „Sine Wiry” nie lubi cwaniaków

Pamiętajmy, że w rezerwatach obowiązują określone zasady. Nie można tam niczego zrywać, ani kwiatków, ani grzybów. Często turystę kusi widok dorodnego borowika, ale na grzybobranie wybierzmy się gdzie indziej. „Sine Wiry” zawdzięczają swój urok temu, że pozwalamy naturze zarządzać się samej bez ingerowania w faunę i florę. Działa to w obie strony. Nic stamtąd nie zrywamy, ale też nic nie powinniśmy zostawiać. Jeśli zjedliśmy kanapkę, to papierek po niej chowamy do plecaka i zabieramy ze sobą. Nie wyrzucajmy też resztek jedzenia. Może to przyciągnąć dzikie zwierzęta, zaburzając jednocześnie ich normalne rytm odżywania.